- Tak , obiecuje. - Skrzywiłam się do słuchawki telefonicznej- Michael. Przecież wiesz , że jadę sama.
-Tak , przepraszam - Usłyszałam w odpowiedzi ukochany głos - Nie bądź zła. Ja muszę kończyć ,obiecałem Damenowi że się z nim spotkam.
-Mhm. Świetnie. - mimowolnie się skrzywiłam - Jak tylko odbiorę Miki , wpadniemy do Ciebie , dobrze?
- Oczywiście, czekam na was. Musze lecieć - dodał pospiesznie
- Już Cie nie zatrzymuje- uśmiechnęłam się do słuchawki
- Candy...Kocham Cię..
- Ja Ciebie też - szepnęłam - Buziaki
- Paa
Rozłączyłam się. Odłożyłam telefon na biurko. Czy to prawda? Czy ja go kocham? Zależy mi na nim , to na pewno. Jeszcze miesiąc temu bez wahania opowiedziałabym , że tak. Że kocham go najbardziej na świecie. Coś się zmieniło...
- DOŚĆ TEGO! - Krzyknęłąm sama na siebie- WEŹ SIĘ W GARŚĆ!
Spojrzałam na zegarek . Jeśli chce odebrać Miki , i zdążyć z nią wpaść do Michaela , najwyższy czas się zbierać. Ubrałam się pośpiesznie , po czym złapałam torbę. Zbiegłam na dół.
-Mamo!- Krzyknęłam
Nie usłyszałam odpowiedzi.
-Mamo tak sobie myślę...- powiedziałam wchodząc do kuchni , ale mamy tam nie było
Weszłam do dużego pokoju. Mama spała na kanapie. Wokół niej walały się puszki po piwach , butelka po wódce i po toniku. Dlaczego ona to robi? Obiecała że przestanie pić. Jeśli dalej tak będzie , Miki nie dostanie więcej przepustki na święta. Ktoś ją zaadoptuje , i więcej się nie zobaczymy.
Sprzątnęłam śmieci wokół kanapy mamy. Na stole w kuchni zostawiłam jej dzbanek herbaty i kanapki. Wyszłam z domu.
Zimowy wiatr dosłownie uderzył we mnie. Nie był nieprzyjemny. W sumie takie orzeźwiające uczucie miało swoje plusy. Było jeszcze ciemno. W zimę niebo jaśnieje dopiero około 8 nad ranem. To jedyna wada zimy . Od dziecka boję się ciemności. Tak było zawsze , tak jest i tak będzie. Gdy wchodzę w ciemność narasta we mnie poczucie bezradności. Obawa przed nieznanym. Jestem tchórzem. Gdybym nie była już dawno zwiałabym z domu. Powiedziała Michaelowi , że nie czuje tego samego co on. Kochałam go oczywiście , ale moje uczucia zmieniły się...właśnie. Kiedy to właściwie było? Kiedy on stał się dla mnie nieważny? Obojętny? No tak. Wieczór w którym tyle rozmyślałam o Tomie. To przez to. A może przez tego blondyna Nialla? Sama nie wiem. Czuję się skołowana.
Wbiegłam na stację dosłownie w ostatniej chwili. Jak tylko wskoczyłam do wagonu , pociąg odjechał. Usiadłam w pierwszym lepszym wolnym przedziale. Patrzyłam w okno. Rozmyślałam.
Czemu Michael przyjaźni się z Damenem i Franky? Oni nie są warci jego przyjaźni...on jest niesamowity , jedyny w swoim rodzaju. Ale skoro tak myślę , to dlaczego gardzę jego miłością?
-khem khem- usłyszałam czyjś kaszel.
Spojrzała w kierunku wejścia do przedziału. Stał w nim jakiś osobnik, Był ubrany w płaszcz. Szalik miał tak wysoko , że zasłaniał mu pół twarzy.
- Czy tu jest zajęte? - zapytał dziwnie teatralnie zachrypniętym męskim głosem
Pokręciłam głowa przecząco. Mężczyzna zajął miejsce naprzeciwko mnie. Wlepiłam wzrok w szybę. Nie wiem , ile tak rozmyślałam , znając siebie to długo...potrafię usiąść i myśleć przez parę ładnych godzin. Kiedy moje myśli zbliżały się do najmniej przyjemnego tematu ktoś szturchnął mnie w ramie.
-Bilety do kontroli - powiedział barczysty mężczyzna
-Już, już - opowiedziałam łagodnie , po czym sięgnęłam do torby. Przeszył mnie lodowaty dreszcz. Nie ma. Nie mam biletu.! Gdzie on jest? Przecież dobrze pamiętam , że kupowałam go już dawno. Co wtedy miałam na sobie?? Sweter! Kiedy go potem nosiłam? Hmmm..Ostatnio chyba...Fuck. Ostatnio miałam go na sobie w ta noc w którą poznałam tą podróbkę Toma. Niall , tak się nazywał.
- Bilet proszę - Mężczyzna zdenerwował się
- Ja..ja - zaplatał mi się język - Nie wiem , gdzie on jest...
- W takim razie na następnej stacji Pani wysiada
To zdanie uderzyło we mnie. Nie mogę! Musze dojechać po Miki ! Zastanawiałam się gorączkowo co zrobić , kiedy usłyszałam śmiech.
Spojrzałam na mężczyznę w płaszczu. Niebieskie oczy błysnęły jak ostrza. Jak mogłam nie poznać?
-Tu jest jej bilet - chłopak podał kontrolerowi bilet.
Mężczyzna podbił kartonik i wyszedł z przedziału. Niall rzucił mi bilet. Ja siedziałam cicho. Nie wiedziałam co powiedzieć.
- hahahahhahahahahah- zaczął nagle śmiać się Niall - Ja..ja...nie wiem gdzie on jest... - przedżeźniał mnie
- Zamknij się ! - warknęłam
Chłopaka jednak w ogóle to nie ruszyło.
-Nie widziałaś swojej miny! hahahahhahahahahahahah
-Cicho!
Niall spoważniał.
- Skąd masz mój bilet?- zapytałam
- Wypadł Ci ze swetra tamtej nocy cukiereczku - powiedział chłopak- wtedy kiedy ja niczym superman obroniłem Cię przed tymi złymi.
Zaśmiał się ponownie.
-Nie mów do mnie cukiereczku - zdenerwowałam się.
- Czemu nie? Przecież na imię masz Candy prawda? - spojrzał na mnie - Wiesz co. Ja znalazłem twój bilet i chcąc Ci go oddać wsiadłem do tego pociągu , a ty mi takie powitanie przygotowałaś
Chłopak zrobił smutną minkę.
Nie myślałam racjonalnie. Ja chyba w ogóle nie myślałam. Bo to co zrobiłam przekraczało wszelkie moje granice.
-Dziękuję.. - wyszeptałam ze łzami w oczach.
I rzuciłam mu się w ramiona.
Nie zrobiłam tego tak z zasady.
Zrobiłam to dlatego , że do tego dnia nikt nie zadał sobie dla mnie tyle trudu.
Wybacz, ale usunęłam Twój komentarz na moim blogu, gdyż bardzo nie lubię spamu. Jeśli chcesz, bym zareklamowałam Cię pod rozdziałem zapraszam pod ten link: http://ohh-my-my.blogspot.com/p/reklamy.html
OdpowiedzUsuń