czwartek, 7 lutego 2013

Rozdział 4

- Dzień dobry - uśmiechnęłam się do Grecee.
Grecee była właścicielką domu dziecka. Znałam ją od kilku lat i wiedziałam , że zawsze mogę jej ufać. Była dla mnie tak jakby druga mamą. Taką prawdziwą. Nie alkoholiczką wiecznie zalegającą na kanapie.
- Witaj Candy - Uśmiechnęła się - Miki zaraz zejdzie na dół. Cały dzień czekała na Ciebie. Myślałam że nigdy nie przestanie wpatrywać się w okno
- Ojej - uśmiechnęłam się lekko - Ten nawyk chyba przyjęła ode mnie
Nie wiem czemu tak było. Grecee to jedyna osoba przy której byłam radosna. Nie jestem pewna , ale to chyba jej mądre oczy dawały mi stuprocentowe zaufanie. Oczy. No właśnie. Zawsze patrzę na oczy. Z nich można wyczytać duszę człowieka.
- Co ty taka zamyślona? - zagadnęła recepcjonistka- Herbatki?
- Nie dziękuję. Ktoś na mnie czeka
- Chłopak?
To pytanie mnie przybiło. Nie. Nie. Nie. Nie mów tak.
- Przyjaciel.
Na szczęście w tym momencie po schodach zeszła Miki. Przyjrzałam się jej. Byłam przerażona. Zostawiając ją tutaj pół roku temu wyglądała zdrowo i sprytnie. Teraz nie mogłam powstrzymać łez. Jej włosy były dużo cieńsze niż ostatnio. Była wychudzona. Tylko to inteligentne spojrzenie osadzone pośrodku bladej , chudej twarzyczki było to samo. Nagle jej oczy rozbłysły jeszcze bardziej a na jej twarz wypełzł uśmiech pełen radości. Teraz już bardziej przypominała moja Miki.
- Candy! - Krzyknęła i podbiegła do mnie.
Zatrzymałam ją w swoich objęciach. Zawsze tak robiłyśmy. Stałyśmy milcząc. W końcu odsunęłam ją , aby sie jej przyjrzeć.
- Wow. Miki - zamyśliłam się - a może powinnam mówić Maya? Jesteś już przecież taka duża!
- Nie-e - odpowiedziała mi na to siostra- Ja jestem Miki , nie Maya !
Gracee wybuchła śmiechem. Za chwile wszystkie się roześmiałyśmy. Dawno nie miałam tak dobrego humoru. Wyciągnęłam rękę w stronę Miki.
- Daj , poniosę ci plecak
Dziewczynka złapała się mocniej za szelki od plecaka.
- Cand! Tu są przecież moje skarby! - powiedziała , jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- Przepraszam - wyjąkałam cicho
Jej zapomniałam. Więź pomiędzy mną a Miki była przeogromna , ale nawet ja nie mogłam nieść jej plecaka. Pamiętam jak kiedyś uspokajałam małą , po tym jak któryś z jej kolegów-urwisów wyrwał jej plecak i zaczął przeglądać zawartość. Pamiętam jak wtedy współczułam Miki. Ten chłopiec był jak moja Franky. Okrutny i bez serca.
Odchrząknęłam.
- Grecee , musimy już lecieć - Uśmiechnęłam się - Odstawie małą po nowym roku
- Oczywiście. Opiekuj się nią!
- Będę - Spojrzałam na recepcjonistkę - Obiecuję. Pożegnaj się grzecznie Miki...
- Do widzenia Grecee ! - zawołała radośnie dziewczynka i pomachała łapką.
Zatrzymałyśmy się za drzwiami. Owinęłam szyję Miki szczelniej szalikiem. Poprawiłam jej czapeczkę.
-Miki..
-Taaak?- spojrzała na mnie bystrymi oczkami.
- Ekhem. Jestem dzisiaj z kolegą , czeka za rogiem...
-Michael tu jest? - jej oczy rozbłysły.
Nie zdążyłam zaprzeczyć. Mała bardzo lubiła Michaela i pognała tak szybko , że sama nie mogłam za nią nadążyć. Kiedy wybiegłam za róg mała automatycznie chwyciła się mojej nogi i schowała za nią. Zawsze tak robiła , gdy widziała nieznajomego.
- Miki - powiedziałam - To mój kolega. Ma na imię Niall.
- Cześć mała - powiedział blondyn i uśmiechnął się słodko. Wyciągnął rękę w stronę Miki , ale dziewczynka jeszcze mocniej trzymała się mojej nogi.
Chłopak zmienił taktykę. Ukucnął i spojrzał Mayi prosto w oczka.
- Nie ma się czego bać księżniczko - uśmiechnął się
Podniósł wzrok.
- Obydwie jesteście ciche , nieśmiałe i piękne
-Głupek. - zaśmiałam się
Miki nadal bała sie Irlandczyka. Nieśmiało wyjrzała zza moich nóg. Chłopak wysłał jej uśmiech pełen ciepła.
- Chodź maleńka- powiedział słodko - Dostaniesz Horan-Hug'sa!
- Nie sądzę żeby to podziała- przerwałam.
Poczułam że Miki puszcza moją nogę i podchodzi do chłopaka.
- Niall Horan? - patrzyła się wielkimi oczkami - TEN Niall Horan?
Nic nie rozumiałam
- Dokładnie ten - zaśmiał się chłopak - twoja siostra mnie nie rozpoznała.
Ledwo to wyszeptał i porwał małą w objęcia.Miki przytuliła się do niego. Wtuliła się mocno. Nigdy nie widziałam , żeby była tak szczęśliwa
Odchrząknęłam.
- Już późno. Nie bardzo wiem , co się tu dzieje i chyba nie chce wiedzieć.. Ale jeśli mamy zdażyc na jakiś pociąg , żeby nie wracać w środku nocy musimy iść. TERAZ
Świetnie - pomyślałam. Znowu zwiodłam Michaela. Już nie zdążę do niego. Masakra.
Usłyszałam śmiech Miki. Niall Podrzucał ją w górę . Odstawił ja na ziemię.
- Niech miła pani pozwoli , ze wezmę jej plecak.
Ojej - pomyślałam. Teraz przekona sie jaki z niej urwis . Zaśmiałam sie w myślach.
- Oczywiście -zapiszczała i podała mu plecaczek.
tego było za wiele. KIM ON DO CHOLERY JEST?

piątek, 25 stycznia 2013

Nominacja *.*

Hej <3
Mój blog dostał nominacje do Libster avards !
Na poczatku powiem , ze bardzo dziekuje i ze to dla mnie zaszczyt :)
Kocham was !
Czas na pytania i odpowiedzi!
Pytania :
1 .Ile masz lat ?

* 15 :)

2 . Co słuchasz oprócz 1D ?

* Slucham wszystkiego co wpadnie mi w ucho :) Ale bardzo lubie muzyke musicalowa <3 3. Chciała byś , żeby Harry prostował włosy ?
*Niee! Jego loczki sa poprostu cudowne !
4 .Wolisz Nialla , gdy jest brunetem czy blondynem ?
* Zawsze bedzie piekny , jednak dla mnie duzo lepiej w blondzie!,

5 . Lubisz Zayna z pasemkiem czy  raczej bez ?
* Zdecydowanie bez

6 . Wolelisz być na koncercie 1D czy na podpisywaniu płyt ?
* Podpisywanie plyt , poniewaz wtedy moze mieli by chwilke na rozmowe. Rozmowa z nimi bylaby duzo lepsza niz tylko zobaczenie ich na scenie :)

7 . Który z chlopaków jest Twoimżem ?
* Oczywiscie Niall

8 . Kiss You czy Live While We're Young ?
* Everytime we to -o-ouch! You get thi kind of ru-u-sh! <3

9 .Lubisz Little Mix ?

*Nic do nich nie mam ale nie slucham ich :)
10 . Który teledysk chłopaków najbardziej lubisz ?
*ONE THING
 
11 . Chciała byś mieszkać w Londynie ?
* Ooooooo tak <3 Najlepiej razem z niallem ;)


środa, 23 stycznia 2013

Rozdział 3

- Wow. Przylepko...ekhem - odchrząknął blondyn - Dusisz mnie...
Podziałało. Od razu odskoczyłam od niego i zajęłam poprzednie miejsce.
- Przepraszam... - wymamrotałam
- Spoko - usmiechnal się  Niall
Było niezręcznie. Nie wiedziałam co mówić. Siedzieliśmy w ciszy , patrząc na siebie.
- Bardzo się zdenerwowalas , jak nie moglas znalezc biletu- podjal rozmowę chłopak - Dokąd jedziesz?
Po szczescie . Tak pomyslalam w tej chwili. Miki byla moim jedynym szczesciem. Swiatlem w ciemnym tunelu.  Dla niej muszę zyc.
- Musze odebrać siostrę...jest....yyy... u cioci. - powiedziałam zdenerwowana
- Mogę Ci towarzyszyć? - zapytał
Nie .  Nie chce. To tajemnica.
- Dobrze. - odpowiedzialam.
To właśnie był mój problem. Zero asertywności. Nieważne co kto chce ja się zgadzałam. Głupia.
Często prowadziłam wojny ze soba. Zmień się. Mów "nie". Po kilku latach zrozumiałam ze nie potrafię. Juz zawsze bede taka. Zagubiona...
- Świetnie - Ucieszył się chłopak
- Nigdy nikt tak się nie cieszył na podróż ze mna... - posmutniałam. Michael nienawidził gdziekolwiek ze mną jeździć. Mowil ze nie moze zniesc tej ciszy i bezustannego wpatrywania się w okno..
- Naprawdę? - Zdziwił się - A ja się bardzo ciesze cu...ekhem Candy. Juz sama rozmowa z Toba napełnia mnie uczuciem radości. Brytyjski akcent? - Jego oczy rozblysly.
- Tak - usmiechnelam się - Ty za to mówisz Europejsko.... Hiszpania?
Głupstwo. Hiszpanie maja ciemna karnacje i ciemne włosy. Niall jest bladym blondynem. Ojej. Gafa.
Zarumieniłam się.
- hahahhahaha- zaczal się smiac blondyn - Ty chyba wogole nie masz słuchu co?
- Francuz?
- Chyba faktycznie slon Ci na ucho nadepnal - rozesmial się chłopak - Zgaduj dalej
- Nie chce się juz pograzac...
- Irlandia - powiedział , po czym wstał i wykonał kilka podskoków.
- Tak myslalam - usmiechnelam się.
- Widzisz. Juz tyle o sobie wiemy...
STOP. Zleklam się. Czemu ja to robię? Jakim cudem tak swobodnie rozmawiam z nieznajomym? Nie. to się musi skonczyc. Koniec.  Basta.
- Ja zaraz wysiadam.
Zebrałam swoje rzeczy i wstałam.
- Ej. Ja przeciez Idę z Toba - usmiechnal się do mnie
Nie. Pomyślałam . Chociaż, czy naprawde takie mialam zdanie? To bylo jakby jedna część mózgu , ta rozsądniejsza mówiła "Nie. Nic dobrego z tego nie wyniknie" a druga podpowiadała : "Czemu nie? Bedzie zabawnie"
- Dobrze. - ustapilam wkoncu.
Czemu to zrobilam? Czemu wygrala ta niemadra czesc mozgu? Moze pragnela zabawy. Nigdy , w calym moim zyciu nie improwizowalam. Nie szlam na zywiol. Czulam sie , jakby cale moje zycie zostalo juz zaplanowane. Dotychczas zylam tylko wedlug ustalonego scenariusza.
A moze to dlatego , ze on tak przypominal Toma? Wiem. Znowu podzial. Rozsadek szepce : "Nie zyj w obludzie. To NIE jest Tom." ale serce krzyczy: "I co z tego? Najwazniejsze ze jest" I co? Czym maja byc szepty , jesli cos krzyczy? Kto wysluchalby szeptu? Krzyk , moze i przerazajacy jednak ma sile przebicia. Dociera do naszej podswiadomosci szybciej i trafniej ni po prostu wypowiedziane slowo.
- Tylko sa pewne zasady...
Spojrzałam mu prosto w oczy wyliczając na palcach rzeczy do których będzie musiał się zobowiązać....

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej <3

Sorry za krotki , i beznadziejny rozdzial ;/
ale w sumie nawet nwm czy ktos to czyta wiec....
W kazdym razie , co sadzicie o Candy?
Blagam. Zostawcie tu jakis slad po sobie
xoxo~ Lolita

hej !
Słuchajcie.. Nie wiem , czy prowadzic tego bloga. Nic a nic sie nie odzywacie...ja tez potrzebuje motywacji do pracy... Prowadzic , czy nie? Czekam na komentarze !
xoxo ~ Lolita

piątek, 26 października 2012

Rozdział 2

- Tak , obiecuje. - Skrzywiłam się do słuchawki telefonicznej- Michael. Przecież wiesz , że jadę sama.
-Tak , przepraszam - Usłyszałam w odpowiedzi ukochany głos - Nie bądź zła. Ja muszę kończyć ,obiecałem Damenowi że się z nim spotkam.
-Mhm. Świetnie. - mimowolnie się skrzywiłam - Jak tylko odbiorę Miki , wpadniemy do Ciebie , dobrze?
- Oczywiście, czekam na was. Musze lecieć - dodał pospiesznie
- Już Cie nie zatrzymuje- uśmiechnęłam się do słuchawki
- Candy...Kocham Cię..
- Ja Ciebie też - szepnęłam - Buziaki
- Paa
Rozłączyłam się. Odłożyłam telefon na biurko. Czy to prawda? Czy ja go kocham? Zależy mi na nim , to na pewno. Jeszcze miesiąc temu bez wahania opowiedziałabym , że tak. Że kocham go najbardziej na świecie. Coś się zmieniło...
- DOŚĆ TEGO! - Krzyknęłąm sama na siebie- WEŹ SIĘ W GARŚĆ!
Spojrzałam na zegarek . Jeśli chce odebrać Miki , i zdążyć z nią wpaść do Michaela , najwyższy czas się zbierać. Ubrałam się pośpiesznie , po czym złapałam torbę. Zbiegłam na dół.
-Mamo!- Krzyknęłam
Nie usłyszałam odpowiedzi.
-Mamo tak sobie myślę...- powiedziałam wchodząc do kuchni , ale mamy tam nie było
Weszłam do dużego pokoju. Mama spała na kanapie. Wokół niej walały się puszki po piwach , butelka po wódce i po toniku. Dlaczego ona to robi? Obiecała że przestanie pić. Jeśli dalej tak będzie , Miki nie dostanie więcej przepustki na święta. Ktoś ją zaadoptuje , i więcej się nie zobaczymy.
Sprzątnęłam śmieci wokół kanapy mamy. Na stole w kuchni zostawiłam jej dzbanek herbaty i kanapki. Wyszłam z domu.
Zimowy wiatr dosłownie uderzył we mnie. Nie był nieprzyjemny. W sumie takie orzeźwiające uczucie miało swoje plusy. Było jeszcze ciemno. W zimę niebo jaśnieje dopiero około 8 nad ranem. To jedyna wada zimy . Od dziecka boję się ciemności. Tak było zawsze , tak jest i tak będzie. Gdy wchodzę w ciemność narasta we mnie poczucie bezradności. Obawa przed nieznanym. Jestem tchórzem. Gdybym nie była już dawno zwiałabym z domu. Powiedziała Michaelowi , że nie czuje tego samego co on. Kochałam go oczywiście , ale moje uczucia zmieniły się...właśnie. Kiedy to właściwie było? Kiedy on stał się dla mnie nieważny? Obojętny? No tak. Wieczór w którym tyle rozmyślałam o Tomie. To przez to. A może przez tego blondyna Nialla? Sama nie wiem. Czuję się skołowana.
Wbiegłam na stację dosłownie w ostatniej chwili. Jak tylko wskoczyłam do wagonu , pociąg odjechał. Usiadłam w pierwszym lepszym wolnym przedziale. Patrzyłam w okno. Rozmyślałam.
Czemu Michael przyjaźni się z Damenem i Franky? Oni nie są warci jego przyjaźni...on jest niesamowity , jedyny w swoim rodzaju. Ale skoro tak myślę , to dlaczego gardzę jego miłością?
-khem khem- usłyszałam czyjś kaszel.
Spojrzała w kierunku wejścia do przedziału. Stał w nim jakiś osobnik, Był ubrany w płaszcz. Szalik miał tak wysoko , że zasłaniał mu pół twarzy.
- Czy tu jest zajęte? - zapytał dziwnie teatralnie zachrypniętym męskim głosem
Pokręciłam głowa przecząco. Mężczyzna zajął miejsce naprzeciwko mnie. Wlepiłam wzrok w szybę.  Nie wiem , ile tak rozmyślałam , znając siebie to długo...potrafię usiąść i myśleć przez parę ładnych godzin. Kiedy moje myśli zbliżały się do najmniej przyjemnego tematu ktoś szturchnął mnie w ramie.
-Bilety do kontroli - powiedział barczysty mężczyzna
-Już,  już - opowiedziałam łagodnie , po czym sięgnęłam do torby. Przeszył mnie lodowaty dreszcz. Nie ma. Nie mam biletu.! Gdzie on jest? Przecież dobrze pamiętam , że kupowałam go już dawno. Co wtedy miałam na sobie?? Sweter! Kiedy go potem nosiłam? Hmmm..Ostatnio chyba...Fuck. Ostatnio miałam go na sobie w ta noc w którą poznałam tą podróbkę Toma. Niall , tak się nazywał.
- Bilet proszę - Mężczyzna zdenerwował się
- Ja..ja - zaplatał mi się język - Nie wiem , gdzie on jest...
- W takim razie na następnej stacji Pani wysiada
To zdanie uderzyło we mnie. Nie mogę! Musze dojechać po Miki ! Zastanawiałam się gorączkowo co zrobić , kiedy usłyszałam śmiech.
Spojrzałam na mężczyznę w płaszczu. Niebieskie oczy błysnęły jak ostrza. Jak mogłam nie poznać?
-Tu jest jej bilet - chłopak podał kontrolerowi bilet.
Mężczyzna podbił kartonik i wyszedł z przedziału. Niall rzucił mi bilet. Ja siedziałam cicho. Nie wiedziałam co powiedzieć.
- hahahahhahahahahah- zaczął nagle śmiać się Niall - Ja..ja...nie wiem gdzie on jest... - przedżeźniał mnie
- Zamknij się ! - warknęłam
Chłopaka jednak w ogóle to nie ruszyło.
-Nie widziałaś swojej miny! hahahahhahahahahahahah
-Cicho!
Niall spoważniał.
- Skąd masz mój bilet?- zapytałam
- Wypadł Ci ze swetra tamtej nocy cukiereczku - powiedział chłopak- wtedy kiedy ja niczym superman obroniłem Cię przed tymi złymi.
Zaśmiał się ponownie.
-Nie mów do mnie cukiereczku - zdenerwowałam się.
- Czemu nie? Przecież na imię masz Candy prawda? - spojrzał na mnie - Wiesz co. Ja znalazłem twój bilet i chcąc Ci go oddać wsiadłem do tego pociągu , a ty mi takie powitanie przygotowałaś
Chłopak zrobił smutną minkę.
Nie myślałam racjonalnie. Ja chyba w ogóle nie myślałam. Bo to co zrobiłam przekraczało wszelkie moje granice.
-Dziękuję.. - wyszeptałam ze łzami w oczach.
I rzuciłam mu się w ramiona.
Nie zrobiłam tego tak z zasady.
Zrobiłam to dlatego , że do tego dnia nikt nie zadał sobie dla mnie tyle trudu.

piątek, 10 sierpnia 2012

Rozdział 1

 Zatrzęsłam się. Nie miałam czasu ciepło się ubrać , sweter musiał wystarczyć. Po mojej twarzy ściekały łzy. Dlaczego? Dlaczego tak się stało? Czemu on odszedł? Czemu poszedł za chłopcem w lokach? Z jakiego powodu wybrał jego , a nie mnie?
Nie mogłam się otrząsnąć , płakałam idąc , nie mogłam zebrać myśli do kupy. Byłam tak jakby wrakiem . Wrakiem człowieka. To wszystko , tego jest za dużo. Mama ucieka z odwyku , Miki zabieraja do domu dziecka , tata odchodzi , Michael czepia się wszystkiego. Ja juz tak nie mogę.
Poczułam tak jakby przypływ zimna. Rozejrzałam się dookoła , padał śnieg. Byłam za daleko od domu , jeśli czegoś nie zrobię , zamarznę. Wbiegłam do pierwszej lepszej bramy domu , przysiadłam pod scianą , podwinęłam kolana i otoczyłam je rękami . Spojrzałam na bransoletkę. Czy on ją teraz ma? Czy też na nią patrzy? Czy w ogóle mnie pamięta?
Śnieg przestawał padać. Ja jednak nie mogłam się ruszyć. Kiedy spróbowałam wstać nowa fala łez sprowadziła mnie spowrotem na podłogę.
-Weź się w garść!- powiedziałam cicho do siebie - On odszedł , wybrał jego nie ciebie to było oczywiste więc czemu tak rozpaczasz?
Powoli wstałam . Byłam zmęczona . Głowa mnie bolała. Wyszłam na dwór. Wciągnęłam zimowe powietrze. Zrobiło mi się lepiej , ale niestety nawet zima nie była w stanie powstrzymać nowego potoku łez.
Wracając do domu starałam się nie myśleć o powodzie mojej rozpaczy. Szłam , obmyślając projekt plastyczny na podwyższenie oceny.
- oooo kogo ja tu widzę? - usłyszałam szyderczy śmiech
Odwróciłam się. Zobaczyłam Franky i Damena . Tylko nie to , prześladowali mnie od zawsze. A przecież Franky też kiedyś była dla mnie kimś w rodzaju przyjaciela , nigdy nie zastąpiła miejsca Toma , to oczywiste , ale dobrze wspominam czasy zabaw z nią.
-Czyżby Candy Talecio? - Zarechotał Damen
Sparaliżowało mnie. Nie mogłam się wysłowić . Nie mogłam nawet się ruszyc żeby uciec. byłam w pułapce.
- Ej Dam !- Krzyknęła Franky - Wiesz z czyjej bramy nasza mała Candy przed chwilą wyszła?
Chłopak spojrzał na nia pytająco.
-Colina McFreyera! - Dziewczyna zanosiła się śmiechem - Naszego ukochanego szkolnego kujona! Co Candy? Puściłaś się z Colinem?
Stałam patrząc na nich wielkimi oczmi.
- Ojej ty płaczesz..- chłopak spojrzał na mnie - Czyzby Colin zrobił coś źle? Może było nieprzyjemnie?
Łzy zaczęły ściekać mi po policzkach , ale nie mogłam im odpowiedzieć.
-Jezu Fran - zwrócił się do koleżanki Damen - Jak ty się mogłaś z nią przyjaźnić?
- Też się zastanawiam.
- ej ona ma jakiś przyjaciół?
- Nie no co ty ? Ona? Zabawne..
- No niby ma Michaela..
-Pfff...- prychnęła dziewczyna - Michael chce tylko... no wiesz on lubi takie niewinne dziewczyny..
Tego było za wiele , Nie moga tak mówić o Michaelu.
-Zamknijcie się!!! - Krzyknęłam - Michael mnie kocha !
Ich reakcje znacznie różniły się od siebie.
Damen oparł się o czyjąś bramę i z kpiacym uśmieszkiem podsumował wszystko :
- No proszę...to ty jednak umiesz mówić?..
Natomiast Franky podeszła do mnie .
- Mylisz sie . Jak sie zorientuje jaka ty jestes , jak cie tylko zaliczy , to wroci do mnie!- Krzyknęła - więc nie gadaj takich bzdur szmato!
Dalej juz nie widziałam. Słyszałam jak ktoś krzyczy. Czułam ruch powietrza spowodowany ucieczką dwójki moich "oprawców". I Czułam bół . Policzek strasznie mnie bolał po wymierzonym przez Franky ciosie.
- Nic Ci nie jest?
Otworzyłam oczy. Leżałam na ziemi. Zobaczyłam chłopaka pochylającego się nademną. Nie znałam go.
- Nie bój się , oni już poszli.
Powoli podniosłam się. Nie wstałam , tylko usiadłam na ziemi. Wszystko mi jedno , i tak cała jestem brudna.
Chłopak usiadł naprzeciwko mnie.
- Napewno nic się nie stało? - Spojrzał na mnie .
Tylko raz wcześniej czułam że spojrzenie ma taką moc. Jeśli chodzi o nieznajome osoby , trzymam dystans , nie odzywam się . Ale pod wpływem spojrzenia pary niebieskich oczu poczułam się bezpiecznie. Takie spojrzenie miał tylko Tom.
- Wszystko w porządku- mruknełam
- Nie wyglądasz jakby tak było...o co poszło tym dwóm ?
- hmm.. to skomplikowane..
-mamy czas
Chłopak rozsiadł się wygodniej , miał blond włosy postawione do góry . Wygladał na bogate rozpuszczone dziecko. Nie spodobał mi się .
Chciałam wstać i pobiec do domu , ale moje oczy napotkały jego oczy. Nie mogłam. Chce patrzeć w te oczy , tak podobne do oczu Toma całą noc , całe życie
- nie wiem czy chcę żebys znał moją historię , przecież nawet cię nie znam- wymamrotałam czerwieniąc się.
- ojej przepraszam. Jestem Niall , mozliwe ze moje imie obiło ci sie o uszy bo ja jestem...
- Nie słyszałam o Tobie - przerwałam mu - Jestem Candy.
-Ładne imię- uśmiechnął się i wyciągnął rękę w moją stronę.
Spojrzałam na wyciągniętą w moja stronę dłoń. Nagle fala gorąca uderzyła we mnie. Nie to niemożliwe. Łzy napłynęły mi do oczu i zaczęły niekontrolowanie spływać po moich policzkach. Patrzyłam się na jego nadgarstek płacząc. Właściwie , wylewając morze łez.
- Co się stało - zapytał chłopak
Odtrąciłam jego rękę . Rękę na której spoczywała bransoletka taka jak moja. identyczna . Zrobiona krzyżykami.
Wstałam i pobiegłam przed siebie ,. Chce już do domu , mam dosyć przeszłości . Ale jak to możliwe? Tyle cech Toma! Spojrzenie , obrona słabszych , poczucie humoru! i ta bransoletka! z kąd on ją ma? To wszystko jest niemożliwe...


************************
Hej .
Przepraszam , przepraszam , przepraszam .

Miałam pisać częsciej a tu taaaki odstęp. Ale wiecie wakacje , spotykanie się z przyjaciółmi . To zobowiązuje.
Obiecuje że jeśli chodzi o systematyczność to się poprawię.
wielkie Sorry za kiepski rozdział ale taki wyszedł i już. Następne będą lepsze obiecuję!
Czekam na komentarze moi kochani!
Love you!
xoxo
~Lolita

środa, 1 sierpnia 2012

Prolog

- Dziękuje Candy...Kocham Cię..
Odwróciłam się i wybiegłam z pokoju. To nieprawda. Nie kocha mnie. Jedyna rzecz którą ona toleruje jest alkochol. To przez nią Miki nie ma w domu , wszystko przez to że zaczęła pić.
Weszłam do swojego pokoju i jak zawsze mocno wciągnęłam powietrze. Zapach terpentyny mnie uspokaja. W szkole zawsze zapisuje sie na wszelkie możliwe zajecia plastyczne , bo właśnie tam - w małej sali z zasłoniętymi oknami pachnacej farbą i rozpuszczalnikiem czuje się bezpiecznie. Tylko tam. Lekarze mówią że jest to rodzaj obsesji , pewnego typu zaburzeń psychicznych , ale nic na to nie poradze. Boje się wszystkiego. Świata , ludzi , tego ze Michael  mnie zostawi.
Usiadłam przy biurku i zaczęłam szkicować , projekt miałam oddać za tydzień ale nie zaszkodzi zrobić go wcześniej. Na uszy włożyłam słuchawki . Muzyka klasyczne jest idealne w czasie rysowania , pobudza zmysły artystyczne. Siedziałam tak szkicując , ze słuchawkami na uszach zupełnie odcięta od świata. Mogłabym tak spędzić resztę mojego życia . Rysując,
- Fuck. - przeklnęłam  kiedy mój ulubiony ołówek złamał się wpół.
Otworzyłam szufladę na przyrządy do szkicowania . Dawno tu nie zaglądałam , to dlatego że w szkole ostatnio rozpętała się faza na farby olejne. Przetrząsałam szuflade w poszukiwaniu potrzebnego mi ołówka 2B . Wyjmowałam przedmioty po kolei : Gumki , kartki , stare rysunki. Podniosłam pudełeczko z węglem. Pod nim znalazłam coś czego nie widziałam już dawno..
Podniosłam zdjęcie bliżej oczu aby się mu przyjrzeć. Całe było ubrudzone pyłem węglowym . przetarłam je palcami. Dopiero teraz zauważyłam co na nim jest. Zdjęcie było zrobione 12 lat temu. Ja ubrana w piękną sukienkę siedzę w piaskownicy. Moje rude włosy błyszczą w słońcu. Obok mnie stoi jakiś chłopiec ubrany w bluzkę w paski. Śmiejemy się jakbyśmy właśnie usłyszeli najlepszy kawał świata. Za nami w tle inne dzieci się bawią. Zmrużyłam oczy żeby wyraźniej widzieć. Chłopiec w loczkach stojący niedaleko za nami wygląda na smutnego. Przygląda się nam z zazdrością.
Nie mogłam przypomnieć sobie kim jest chłopiec w paski. Zaczęłam analizować zdjęcie kawałek po kawałku. Zatrzymałam wzrok na nadgarstku chłopca. Bransoletka. Zielona w żółte paski , dokładnie taka sama jak ta która właśnie w tej chwili spokojnie spoczywa na mojej ręce.
Padłam na oparcie krzesła. O Boże. Przypomniałam sobie wszystko. Chłopiec w paski , na imię mu było..hm..Logan? tak właśnie tak. Logan. Był moim jedynym prawdziwym przyjacielem . Pamiętam dzień w którym go poznałam . Siedziałam w twj samej piaskownicy co na zdjęciu . Podeszło do mnie dwóch zbirów podwórkowych.
- Hej Marchewo - zarechotał pierwszy chłopiec - Oddawaj nam swoje zabawki!
- i Cukierki ! - dorzucił drugi - Bo ja lubie cukierki . Tylko nie te Zielone!
Patrzyłam na nich przerażona . no cóż miałam 4 lata a moja mama akurat skoczyła do sklepu obok . Nie wiedziałam jak się zachować , nie umiełam się bić. Od dziecka byłam bardzo strachliwa. Milczałam . Patrzyłam przerażonym wzrokiem na starszego z chłopców.
- Ej nie zrozumiałaś rudzielcu? - chwycił jeden z moich warkoczy i pociągnął tak mocno , że aż upadłam na ziemię - Dawaj bo w dziób!
Leżałam na piasku , nie mogąc wydusić z siebie zadnego słowa. Płakałam cicho. Piasek przylepiał sie do mojej mokrej twarzy . Usłyszałam kroki. Bałam sie że to jeszcze jeden dzieciak z ich paczki przyszedł żeby mnie pobić. skuliłam się.
- Co wy robicie? - usłyszałam miły głos - Nikt wam nie powiedział , że dziewczyn się nie bije?
Starszy chłopiec zdenerwował się
- Jeszcze jej nie uderzyłem! - zamachnął sie na mnie - ale zaraz to zrobię!
-Nie ośmielisz sie! - powiedział chłopiec z miłym głosem
Starszy chłopiec pociagnął mnie mocniej za warkocza. Pisnełam z bólu.
Usłyszałam odgłosy bójki. Bałam się spojrzeć. Słuchałam. Słyszałam krzyki , i odgłosy kopania. Groźby i dźwięk uderzenia w nos. Usłyszałam że ktoś ucieka z piaskownicy. Nastała cisza.
- Nic ci nie jest dziewczynko? - usłyszałam głos mojego baohatera
Podniosłam zapłakane oczy.To co zobaczyłam zapadło w moja pamieć na dobre . Spojrzenie brązowych oczu , które jakby przeszywało cię od środka..to tak jakby ten jeden mały chłopiec patrząc na ciebie automatycznie zyskiwał twoje zaufanie.Wstałam .
-N-nie - zająkałam się - Dziękuję za pomoc .
- Nie ma za co . Za podziękowanie wystarczy cukierek! - zaśmiał się - mów mi Tom
Podałam chłopcu cukierka
- Ja jestem Candy - uśmiechnęłam się - Tom to ładne imię.
- To nie jest moje imię . To ksywka
-aha- zdziwiłam się
Od tego czasu przyjaźniłam się z Tomem. On mnie bronił zawsze gdy tego potrzebowałam a ja..no cóż ja po prostu tam byłam. Czasem obdarowywałam go drobnymi prezentami takimi jak breloczki do kluczy , smycze , sztuczne myszki dla jego kota , na ogół takie podarki naturalną koleją rzeczy gupiły się , zapodziewały. Jednak jeden prezent przebił wszystkie inne. było to dwa tygodnie po zawarciu naszej przyjaźni. Mama nauczyła mnie pleść bransoletki , takie tam ozdóbki , dzięki którym każde dziecko poczuje się modnie. Mnie nie zależało na modzie. Zawsze chciałam tylko tego , aby przyjaźń z Tomem przetrwała. Wyplotłam dwie identyczne bransoletki. Czerwono-Zielone..plecione w specjalny sposób wymyślony przez moja mamę..krzyżykami. Wręczyłam bransoletke Tomowi ,. Do dziś pamiętam tą chwilę , jego twarz rozpromieniała , kiedy zobaczył podarek ode mnie , a gdy zawiązałam moje dzieło na jego nadgarstku zapiszczał jak mała dziewczynka. Obydwoje zawiazaliśmy swoje bransoletki na supeł tak , aby nie dało się ich potem zdjąć. Pomimo wszystkich dobrych wspomnień i miło przeżytych chwil tylko raz zdradził mi prawdziwe imię . Miał na imię Logan o ile sie nie mylę.Nasza przyjaźn dawała mi siłę. Każdego dnia kiedy zbliżała się pora kolacji płakałam. Płakałam bo wiedziałam że musze go zostawić. Że bede sama.
- Oj Candy głupolu..przecież zobaczymy się jutro - mawiał zawsze gdy po policzkach spływały mi łzy.
A ja zawsze mu wierzyłam. Nie sądziłam że jedna osoba potrafi zepsuć naszą przyjaźń. Ale tak się stało..nigdy sobie tego nie wybacze..
Spojrzałam na zdjęcie..całe było mokre od moich łez. Słabo widziałam przez wilgoć moich oczu. Bransoletka nienaturalnie ciążyła mi na nadgarstku. Nie mogłam siedzieć w domu , nie teraz to wszystko jest za ciężkie. Wstałam. Włożyłam na siebie pierwszy lepszy sweter i wyszłam na dwór...

        ************************

Hej , przepraszam że tak długo panowała tutaj cisza... Nie mogłam zebrać myśli do kupy . Znacie to ? gdy każda myśl ucieka , gdy wszystkie idą w inną stronę?
Jest prolog , jeśli juz chciało ci się przeczytać , to proszę zostaw komentarz , chciałabym znać wasze zdanie na temat mojego stylu i słownictwa..
Następny rozdział niebawem
 xoxo
~ Lolita