środa, 23 stycznia 2013

Rozdział 3

- Wow. Przylepko...ekhem - odchrząknął blondyn - Dusisz mnie...
Podziałało. Od razu odskoczyłam od niego i zajęłam poprzednie miejsce.
- Przepraszam... - wymamrotałam
- Spoko - usmiechnal się  Niall
Było niezręcznie. Nie wiedziałam co mówić. Siedzieliśmy w ciszy , patrząc na siebie.
- Bardzo się zdenerwowalas , jak nie moglas znalezc biletu- podjal rozmowę chłopak - Dokąd jedziesz?
Po szczescie . Tak pomyslalam w tej chwili. Miki byla moim jedynym szczesciem. Swiatlem w ciemnym tunelu.  Dla niej muszę zyc.
- Musze odebrać siostrę...jest....yyy... u cioci. - powiedziałam zdenerwowana
- Mogę Ci towarzyszyć? - zapytał
Nie .  Nie chce. To tajemnica.
- Dobrze. - odpowiedzialam.
To właśnie był mój problem. Zero asertywności. Nieważne co kto chce ja się zgadzałam. Głupia.
Często prowadziłam wojny ze soba. Zmień się. Mów "nie". Po kilku latach zrozumiałam ze nie potrafię. Juz zawsze bede taka. Zagubiona...
- Świetnie - Ucieszył się chłopak
- Nigdy nikt tak się nie cieszył na podróż ze mna... - posmutniałam. Michael nienawidził gdziekolwiek ze mną jeździć. Mowil ze nie moze zniesc tej ciszy i bezustannego wpatrywania się w okno..
- Naprawdę? - Zdziwił się - A ja się bardzo ciesze cu...ekhem Candy. Juz sama rozmowa z Toba napełnia mnie uczuciem radości. Brytyjski akcent? - Jego oczy rozblysly.
- Tak - usmiechnelam się - Ty za to mówisz Europejsko.... Hiszpania?
Głupstwo. Hiszpanie maja ciemna karnacje i ciemne włosy. Niall jest bladym blondynem. Ojej. Gafa.
Zarumieniłam się.
- hahahhahaha- zaczal się smiac blondyn - Ty chyba wogole nie masz słuchu co?
- Francuz?
- Chyba faktycznie slon Ci na ucho nadepnal - rozesmial się chłopak - Zgaduj dalej
- Nie chce się juz pograzac...
- Irlandia - powiedział , po czym wstał i wykonał kilka podskoków.
- Tak myslalam - usmiechnelam się.
- Widzisz. Juz tyle o sobie wiemy...
STOP. Zleklam się. Czemu ja to robię? Jakim cudem tak swobodnie rozmawiam z nieznajomym? Nie. to się musi skonczyc. Koniec.  Basta.
- Ja zaraz wysiadam.
Zebrałam swoje rzeczy i wstałam.
- Ej. Ja przeciez Idę z Toba - usmiechnal się do mnie
Nie. Pomyślałam . Chociaż, czy naprawde takie mialam zdanie? To bylo jakby jedna część mózgu , ta rozsądniejsza mówiła "Nie. Nic dobrego z tego nie wyniknie" a druga podpowiadała : "Czemu nie? Bedzie zabawnie"
- Dobrze. - ustapilam wkoncu.
Czemu to zrobilam? Czemu wygrala ta niemadra czesc mozgu? Moze pragnela zabawy. Nigdy , w calym moim zyciu nie improwizowalam. Nie szlam na zywiol. Czulam sie , jakby cale moje zycie zostalo juz zaplanowane. Dotychczas zylam tylko wedlug ustalonego scenariusza.
A moze to dlatego , ze on tak przypominal Toma? Wiem. Znowu podzial. Rozsadek szepce : "Nie zyj w obludzie. To NIE jest Tom." ale serce krzyczy: "I co z tego? Najwazniejsze ze jest" I co? Czym maja byc szepty , jesli cos krzyczy? Kto wysluchalby szeptu? Krzyk , moze i przerazajacy jednak ma sile przebicia. Dociera do naszej podswiadomosci szybciej i trafniej ni po prostu wypowiedziane slowo.
- Tylko sa pewne zasady...
Spojrzałam mu prosto w oczy wyliczając na palcach rzeczy do których będzie musiał się zobowiązać....

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej <3

Sorry za krotki , i beznadziejny rozdzial ;/
ale w sumie nawet nwm czy ktos to czyta wiec....
W kazdym razie , co sadzicie o Candy?
Blagam. Zostawcie tu jakis slad po sobie
xoxo~ Lolita

1 komentarz:

  1. Hej! twój blog został nominowany do Liebster Award :) Więcej informacji u mnie :
    http://everythingyoudoismagic69.blogspot.com/2013/01/libster-awards.html ; )

    OdpowiedzUsuń