czwartek, 7 lutego 2013

Rozdział 4

- Dzień dobry - uśmiechnęłam się do Grecee.
Grecee była właścicielką domu dziecka. Znałam ją od kilku lat i wiedziałam , że zawsze mogę jej ufać. Była dla mnie tak jakby druga mamą. Taką prawdziwą. Nie alkoholiczką wiecznie zalegającą na kanapie.
- Witaj Candy - Uśmiechnęła się - Miki zaraz zejdzie na dół. Cały dzień czekała na Ciebie. Myślałam że nigdy nie przestanie wpatrywać się w okno
- Ojej - uśmiechnęłam się lekko - Ten nawyk chyba przyjęła ode mnie
Nie wiem czemu tak było. Grecee to jedyna osoba przy której byłam radosna. Nie jestem pewna , ale to chyba jej mądre oczy dawały mi stuprocentowe zaufanie. Oczy. No właśnie. Zawsze patrzę na oczy. Z nich można wyczytać duszę człowieka.
- Co ty taka zamyślona? - zagadnęła recepcjonistka- Herbatki?
- Nie dziękuję. Ktoś na mnie czeka
- Chłopak?
To pytanie mnie przybiło. Nie. Nie. Nie. Nie mów tak.
- Przyjaciel.
Na szczęście w tym momencie po schodach zeszła Miki. Przyjrzałam się jej. Byłam przerażona. Zostawiając ją tutaj pół roku temu wyglądała zdrowo i sprytnie. Teraz nie mogłam powstrzymać łez. Jej włosy były dużo cieńsze niż ostatnio. Była wychudzona. Tylko to inteligentne spojrzenie osadzone pośrodku bladej , chudej twarzyczki było to samo. Nagle jej oczy rozbłysły jeszcze bardziej a na jej twarz wypełzł uśmiech pełen radości. Teraz już bardziej przypominała moja Miki.
- Candy! - Krzyknęła i podbiegła do mnie.
Zatrzymałam ją w swoich objęciach. Zawsze tak robiłyśmy. Stałyśmy milcząc. W końcu odsunęłam ją , aby sie jej przyjrzeć.
- Wow. Miki - zamyśliłam się - a może powinnam mówić Maya? Jesteś już przecież taka duża!
- Nie-e - odpowiedziała mi na to siostra- Ja jestem Miki , nie Maya !
Gracee wybuchła śmiechem. Za chwile wszystkie się roześmiałyśmy. Dawno nie miałam tak dobrego humoru. Wyciągnęłam rękę w stronę Miki.
- Daj , poniosę ci plecak
Dziewczynka złapała się mocniej za szelki od plecaka.
- Cand! Tu są przecież moje skarby! - powiedziała , jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- Przepraszam - wyjąkałam cicho
Jej zapomniałam. Więź pomiędzy mną a Miki była przeogromna , ale nawet ja nie mogłam nieść jej plecaka. Pamiętam jak kiedyś uspokajałam małą , po tym jak któryś z jej kolegów-urwisów wyrwał jej plecak i zaczął przeglądać zawartość. Pamiętam jak wtedy współczułam Miki. Ten chłopiec był jak moja Franky. Okrutny i bez serca.
Odchrząknęłam.
- Grecee , musimy już lecieć - Uśmiechnęłam się - Odstawie małą po nowym roku
- Oczywiście. Opiekuj się nią!
- Będę - Spojrzałam na recepcjonistkę - Obiecuję. Pożegnaj się grzecznie Miki...
- Do widzenia Grecee ! - zawołała radośnie dziewczynka i pomachała łapką.
Zatrzymałyśmy się za drzwiami. Owinęłam szyję Miki szczelniej szalikiem. Poprawiłam jej czapeczkę.
-Miki..
-Taaak?- spojrzała na mnie bystrymi oczkami.
- Ekhem. Jestem dzisiaj z kolegą , czeka za rogiem...
-Michael tu jest? - jej oczy rozbłysły.
Nie zdążyłam zaprzeczyć. Mała bardzo lubiła Michaela i pognała tak szybko , że sama nie mogłam za nią nadążyć. Kiedy wybiegłam za róg mała automatycznie chwyciła się mojej nogi i schowała za nią. Zawsze tak robiła , gdy widziała nieznajomego.
- Miki - powiedziałam - To mój kolega. Ma na imię Niall.
- Cześć mała - powiedział blondyn i uśmiechnął się słodko. Wyciągnął rękę w stronę Miki , ale dziewczynka jeszcze mocniej trzymała się mojej nogi.
Chłopak zmienił taktykę. Ukucnął i spojrzał Mayi prosto w oczka.
- Nie ma się czego bać księżniczko - uśmiechnął się
Podniósł wzrok.
- Obydwie jesteście ciche , nieśmiałe i piękne
-Głupek. - zaśmiałam się
Miki nadal bała sie Irlandczyka. Nieśmiało wyjrzała zza moich nóg. Chłopak wysłał jej uśmiech pełen ciepła.
- Chodź maleńka- powiedział słodko - Dostaniesz Horan-Hug'sa!
- Nie sądzę żeby to podziała- przerwałam.
Poczułam że Miki puszcza moją nogę i podchodzi do chłopaka.
- Niall Horan? - patrzyła się wielkimi oczkami - TEN Niall Horan?
Nic nie rozumiałam
- Dokładnie ten - zaśmiał się chłopak - twoja siostra mnie nie rozpoznała.
Ledwo to wyszeptał i porwał małą w objęcia.Miki przytuliła się do niego. Wtuliła się mocno. Nigdy nie widziałam , żeby była tak szczęśliwa
Odchrząknęłam.
- Już późno. Nie bardzo wiem , co się tu dzieje i chyba nie chce wiedzieć.. Ale jeśli mamy zdażyc na jakiś pociąg , żeby nie wracać w środku nocy musimy iść. TERAZ
Świetnie - pomyślałam. Znowu zwiodłam Michaela. Już nie zdążę do niego. Masakra.
Usłyszałam śmiech Miki. Niall Podrzucał ją w górę . Odstawił ja na ziemię.
- Niech miła pani pozwoli , ze wezmę jej plecak.
Ojej - pomyślałam. Teraz przekona sie jaki z niej urwis . Zaśmiałam sie w myślach.
- Oczywiście -zapiszczała i podała mu plecaczek.
tego było za wiele. KIM ON DO CHOLERY JEST?

1 komentarz:

  1. Fajne < 3
    Zapraszam do siebie: http://story-of-my-life-with-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń